środa, 24 grudnia 2008

Wigilia..

w tym roku też jest Wigilia. Moja pierwsza. Pierwsza taka Wigilia. Taka.

Nawet to, że śniegu nie uświadczysz, już coś mówi. Zamglony, zapłakany ranek. Żadnych przygotowań, nikt pod nogami się nie kręci, nikt nie przeszkadza, niczego nie chce. Ostatnie zakupy na mieście, kawałek chleba, bułeczki, strucla makowa.. właściwie, to po co, przecież nie zjem tego. Zasłany obrusem stół, żaluzje spuszczone, ogień w kominku bucha gorącem. Pół godziny się małowałam, wbiam w najładniejszą sukienkę, perfumami tymi co zawsze skropiłam. , świece zapalone.. opłatek w ręce. Stoję w blasku choinki. Komu zyczenia składać ? Nawet migocące na ścianie błyski ognia w żadną znaną postać sie ułożyć nie chcą.
Siadam do stołu, na swoim miejscu, próbuje.. ani grzybowy barszcz, ani rybka rumiano obsmażona, ani polane podpieczonym masełkiem pierożki.. wielki dom, wielki stól, wielka pustka.

Kiedyś film jakiś oglądałam.. samotna, siwa babcia przy stole wspominająca lata szcześcia. I jak to w filmie bywa.. dzwonek i roześmiane twarze najukochańszych za progiem...



Nie było żadnego dzwonka. Najukochańszych twarzy już nie ma. Sprzatnęłam stół, skuliłam się w rogu sofy, patrzę w ogień na kominku przygasający. Nawet nie chce mi się wstać i rzucić kolejnego polana w jego paszczę. Notebook na stoliku..



Wszystkim życzenia składam.



Wesołych Świąt, Wspaniałych Świąt w gronie Waszych Najukochańszych. Spełnienia marzeń wszelakich i wielu dni radości i miłości, szczęścia i wszelkiej pomyślności..

czwartek, 11 grudnia 2008

Zgubne skutki wyglupiania sie w pracy.

Mieliśmy dziś naradę, która jak zwykle przerodziła się w burzę mózgów, a ta, jak zwykle, gdy nikt na genialny pomysł wpaść nie mógł, przeistoczyła się w luźne pogaduchy na jabberze. No i tak od słowa do słowa z poważnego problemu zeszliśmy na rozrywkowe wymyślanie "incredible machne". W koncu stanelo na tym, ze potrzebujemy konktraktronu na drzwiach wejsciowych na korytarz, za nim czujnika cisnienia powietrza, ktory zareaguje na cialo przemieszczajace sie z szybkoscia wieksza od szybkosci dzwieku.. taki efekt "gromu dzwiekowego".. nastepnie przed moimi drzwiami powiesi sie laser a za nimi fotokomorke. Jezeli swiatlo lasera wyzwolone przez czujnik "gromu", odbite od glacy prezesa trafi na fotokomorke wewnatrz, bo drzwi sie otworza, to nalezy spuscic zawieszony nad nimi 10-cio kilowy mlot kowalski, ktoren to opadajac pod wplywem grawitacji, winien w polyskliwe czolo Imperatora trafic gwarantujac mu gwiazdki na Gwiazdke. Podobno efekty dzwiekowe w postaci spiewu skowrokow beda mu dane.
No i tak sobie ten pomysl rozwijalismy i wlasnie bylismy na etapie opracowywania algorytmu korelacji czasowej kontakronu, czujnika fali uderzeniowej i lasera, gdy saczace sie do mojego gabinetu marne swiatelko zamglonego przedpoludnia nagle przyblaklo..
Zaniepokojona podnioslam glowe i zauwazylam, ze maszyna jednak by sie przydala.. sam Prezes swiecacym czolem raczyl rozjasniac moj kacik. Mine mial conajmniej dziwna i wydawal sie z trudnem powstrzymywac wesolosc.. ale trudno. Gestem Pana i Wladcy nakazal abym wlaczyla aparat.. bestia wie, ze sie wylaczam gdy sama siedze przy komputerze, a poniewaz zlapana na goracym uczynku knucia przeci niemu stanowczo zaprzeczylam, jasnie Pan Prezes wladczym.. starannie ten gest zawsze na mnie cwiczy ale kiepsko mu to idzie, no stara sie chlopina.. stos papierow mi pod nos walnal.. to mial niby byc gest ze zloscia wykonany ale wewnetrzenie sie smiechem zanosil, znam go. Z ust i migania odczytalam:
- Podpisz to, zadnej dyskusji.... - OK, OK ! Nigdy mnie na nic nie nacial wiec machnam swoje AZ pod paluchem a potem dopiero przeczytalam... Tragedia.. Zdazylam przeczytac bo bestia zabral kartke blyskawicznie, no a pod spodem byl wydrukowany piekny, kolorowy schemat naszej antyprezesowej maszyny, tej ktora wlasnie opracowywalismy.. no, to jest nieslychane, naszego jabbera podsluchiwal.

Moral z tego plynie taki - nie knuj w zartach nawet przeciwko wlasnemu prezesowi bo bezwglednie ukarana bedziesz..

Aha.. Co ja glupia podpisalam? Ano wlasnie..wyrok smierci.. podanie o wlasny urlop na okres swiateczno noworoczny.. Za te chwilke zartow tak sie zemscic.. Cale dwa tygodnie. Los jest okrutny. :-(



czwartek, 4 grudnia 2008

Powitanie

To nie będzie o wszystkim i o niczym.. To będzie komentarz do wszystkiego.
W myśl 2 rozszerzonego prawa Murphiego:

Z głupcem sie nie kłóć albowiem otoczenie może się na tym nie poznać, a i tak sprowadzi wszystko do swojego poziomu i tam wygra.